Sami chcemy, aby satanizowano nasze dzieci.

Czasami przechodzą mi przez głowę myśli, które potem zapominam i nie potrafię już odtworzyć, a myślę, że są warte zapisania.

Dziś np. pomyślałem o czymś takim.

Pracuję w szkole jako nauczyciel muzyki. Mam styczność z procesem satanizowania dzieci iluminackimi watykańskimi kłamstwami. W każdej klasie stoi globus. Są karmione miliardami lat ewolucji, dinozaurami, które żyły miliony lat temu itd. Ogromna większość dzieci chodzi na religię. Uczone są także diabelskich obyczajów takich jak święta bożego narodzenia czy wielkiejnocy i całej masy czysto pogańskich praktyk ( i to nie na religii, tylko na lekcjach kształcenia ogólnego). W okresie grudniowym cała szkoła żyje jasełkami. Możnaby tu długo wymieniać, bo jest tego sporo.  Naprawdę, na każdym kroku to widać. W jednej z klas znalazłem nawet podręcznik czarowania. Na drugiej stronie…heksagram… To taka fajna zabawa dla dzieci…
Dzieci są uczone, że wszystko z tym światem jest dobrze i nie podejrzewają ani przez chwilę, że są oszukiwane. Nie wiedzą o tym ich rodzice, którzy sami się wychowali w tym satanizmie.

Dzisiejszy świat jest zaprojektowany tak, aby oboje rodzice musieli pracować aby utrzymać rodzinę. Wtedy są zmuszeni posłać dziecko do przedszkola, gdzie już dostaje pranie mózgu. Co ciekawe, kiedyś tak nie było. Czy wiedzieliście o tym, że emancypacja kobiet została wykreowana przez fundację Rockefellera właśnie po to, aby wmówić kobietom, że muszą iść do pracy (aby nie były gorsze niż mężczyźni)? Dowiedziałem się o tym z tego wywiadu:

Z kolei Rocekfeller sam mówi, że nasze dzieci nie są nasze. Są ich. Stały się ich własnością, bo to oni uczą ich sposobu myślenia:

Trudno się z nim nie zgodzić.

Opisałem wam te oczywiste rzeczy, aby zwrócić wam uwagę na to, że w tym wszystkim jedno jest ciekawe:

Szatan tak nam wyprał mózgi, że my ludzie, sami chcemy, aby nasze dzieci były satanizowane. Sami przyprowadzamy jest do szkół. Nie widzimy w tym nic złego, a wręcz przeciwnie. Wykształcenie naszych dzieci traktujemy bardzo poważnie i współdziałamy z szatańskim systemem prania mózgów, którego ofiarami stają się nasze dzieci, tak samo jak my się staliśmy. 

Bardzo często obserwuję twarze rodziców, którzy z taką uznaniem i dumą słuchają tego, jak ich pociechy podlegają szkolnemu procesowi satanizowania. Rodzice tego oczekują. Oni uważają, że to jest coś dobrego, pożądanego. Dopytują nauczycieli, czy ich pociechy się dobrze uczą… Kiedy coś jest nie tak, są zaniepokojeni… Piszę wam to, ponieważ jest to mój chleb powszedni i rzuca mi się to w oczy. Rzuca mi się w oczy to, że rodzice sami zaprowadzają swoje dzieci do świątyni diabła zwanej szkołą. I sami wymagają, aby ich systemowo satanizowano…

To jest coś podobnego do 2 sytuacji:

1. Pierwsza z nich, to chrzest… Rodzice sami przynoszą dziecko do babilońskiego kapłana by ten je zaczarował. Tutaj to już ich absolutnie nikt nie zmusza. O ile w przypadku uczęszczania do szkoły, mogą się tłumaczyć, bo jest ustawowy nakaz edukacji (choć można go ominąć poprzez edukację domową w pierwszych latach), to jeżeli chodzi o chrzest, to żadnego nakazu systemowego nie ma. 
2. Druga sytuacja jest analogiczna, bo chodzi mi o np. ” leczenie” raka w systemowych szpitalach. Kiedy rodzice mają chore na raka dziecko, to sami zanoszą je mordercom lekarzom na dalsze podtruwanie zwane chemioterapią. Rodzice muszą podpisać zgodę, że oni się na to zgadzają i w razie powikłań czy nawet śmierci, lekarze są chronieni prawnie. Czyli wygląda to tak, jakby rodzice na własne życzenie podpisywali wyrok na swoje dziecko.

Wracając jednak do tematu szkoły… Zwróćcie na to uwagę. Postawa ludzi nie jest zakotwiczona w prawdzie, gdyby taka była, to szkołę dla swoich pociech traktowaliby jako zło konieczne. Tymczasem szkołę traktują jako fundament bez którego dziecko nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Oczekują od szkoły, aby ich dzieci zostały przygotowane do życia w „matrixie”. 

Kiedy obserwuję naiwne twarze rodziców, którzy z dumą słuchają nauczycieli, którzy chwalą ich dziecko, to wtedy sobie myślę:

Jak nisko upadliśmy jako ludzie, że sami się domagamy od diabła, aby przejmował kontrolę nad naszymi dziećmi. 

Jawni sataniści w dawnych i obecnych czasach woleli  (i wolą nadal) dzieci złożyć w ofierze Molochowi, czyli je zabić.
Natomiast to, co robi ogłupiony katolicki motłoch, to w pewnym sensie coś podobnego, bo wystarczy, że zanoszą dzieci do kościółka i do szkółki.
A więc jakby na własne życzenie, oferują swoje dzieci diabłu. Potem wyrwanie takiego człowieka z matrixa graniczy z cudem, bo od małego dostaje potężną indoktrynację. 

I tak to się wszystko kręci. Przerażające. Przygnębiające.

Brain Breaker